Witajcie!
Dziś miałem przygodę niebywałą. Otóź, gdy oporządzałem moją wolierę, przez nieuwagę nie domknąłem furtki. Zanim się obejrzałem, kogut, głowa haremu moich bażantów, wyszedł sobie na wolność.
Serce podskoczyło mi do gardła gdy zauważylem, że ten w najlepsze pałaszuje sobie już pasze z kurami. Ale powoli, wydając łagodzące tui-tui-tui, wyszedłem z woliery, zaszedłem go od tyłu. Powoli poganiałem go.
W ten sposób zagnałem spowrotem do woliery. Nie ukrywam, gdyby ten bażnat uciekł, byłoby cięzko z moja hodowlą
Ale z drugiej strony sobie myślę, czy mój bażant nie jest zbyt oswojony. Przecież dziki, gdyby tylko zobaczył człoieka to by uciekał gdzie pieprze rośnie. A ten jednak to już bardziej zachoywał się jak zwykła kura...
Nie mniej jednak, ciesze się, że jutro też będę oporządzał jego stadko.