dulux napisał(a):Już po nim. Przez cały dzień chodził po klatce i piszczał, a własnie przed chwilą umarł. Wpierw zamknął oczy i się położył , chcieliśmy go docuci i jakoś nakarmić bo wcześniej wo gule nam się nie udawało, użyliśmy żółtka ( chyba dobry wybór ??? ) ale i tak nic się nie udawało nam go nakarmić przez jakiś czas z zamkniętymi oczami otwierał pyszczek jakby chciał piszczeć. A potem otwarł oczy i jeszcze dawał przez krótka chwile odruchy ale nie otwierał pyszczka. Az wreszcie przestał cokolwiek robić.......... próbowaliśmy wyczuć jakieś ruchy klatka piersiowa lub bicie serca ale nic a nic :[:[:[ jestem taki cenz! zdołowany ( sorki za słownictwo ale chyba zrozumiecie)....
Trzeba było go od razu wypuścić z powrotem na łąkę .Znalazł by kure z resztą młodych.Itak nie dało by sie go oswoić bo jak żył na wolności to nie przyzwyczai sie do klatki.Tylko zamęczyłeś bażanta na śmierć.Większość ludzi gdy znajdzie bażanta to próbuje go oswoić a itak sie nie da i potem są wiadome skutki.Ptaki umierają z głodu bo nie

jedzą,mają zawał ze strachu albo rozbijają sie o pomieszczenie w którym są
P.S>Jeśli masz np.wolierę albo jakiś duży chlew to kup sobie na jakiejś giełdzie parę bażantów i je choduj
